AUK’s top 10 americana albums ever: Andrew Frolish

W AUK jesteśmy w trakcie poszukiwania ‘Top 10 Americana Albums Ever’. Przez ostatnie kilka tygodni nasi autorzy przechodzili przez psychiczną udrękę próbując zawęzić całą historię Americany do zaledwie dziesięciu albumów. Kiedy każdy z nich będzie miał już coś do powiedzenia, sporządzimy krótką listę najczęściej wybieranych albumów i poddamy ją pod głosowanie, aby stworzyć ostateczną dziesiątkę najlepszych albumów AUK. W tym tygodniu udręczoną duszą jest Andrew Frolish.

Bycie poproszonym o wybranie dziesięciu najlepszych albumów Americany wszech czasów to pewny sposób na rozpoczęcie kłótni. I to tylko z samym sobą, zanim jeszcze ktokolwiek inny to przeczyta. Czego więc szukam w najlepszych albumach Americany i artystach wszech czasów? Jest kilka kluczowych składników: wyjątkowe teksty, jak poezja w muzycznej formie; wciągająca narracja, bogata w szczegóły; charakterystyczny, wyróżniający się wokal; bardziej niż mistrzowskiej muzykalności, potrzebujemy piosenek, które czują się prawdziwie wykonane, czują się kompletne. Na nic zda się umiejętność pięknego grania, jeśli nie ma w niej tekstu piosenki. Ponadto, ponieważ mówimy o albumach, a nie o artystach czy piosenkach, szukam spójności i czegoś spójnego, czegoś, co łączy się jako jedno dzieło sztuki, dźwiękowo i tematycznie, we wszystkich utworach albumu. Tak więc, nie proszę o wiele.

Czuję się źle z powodu wszystkich wspaniałych albumów, których tutaj nie uwzględniłem. To, co poniżej, jest tym, co wylało się ze mnie tego dnia. Kiedy skończyłem, usiadłem z uśmiechem, a potem powiedziałem na głos: “Cholera! Zapomniałem o Neilu Youngu i ‘Harvest'”. Ponadto, albumem, którego słuchałem najczęściej od czasu, gdy skończyłem kompilację, był ‘Trace’ Son Volta. Postanowiłem jednak nie zmieniać oryginalnej listy, bo to niemalże potwierdza tezę, że gdybym jutro zrobił to ponownie, to pewnie znów byłaby inna. Nawet w obrębie tej listy, ciągle siekałem i zmieniałem poszczególne albumy reprezentujące każdego artystę. Wybór Jasona Isbella, Rosanne Cash, Lucindy Williams i Townesa Van Zandta nie był ich albumami, o których zacząłem pisać. I to właśnie świadczy o tym, jak wielcy są to artyści – wiele albumów mogło znaleźć się na liście. Nieuniknione jest to, że listę zajmują głównie klasyczne albumy i znani artyści. Nie ma tu próby wymyślenia czegoś mrocznego! Chciałbym jednak również pochylić głowę w stronę obecnych artystów, którzy jeszcze nie trafili na tę listę (ale zapytajcie mnie o to za kilka lat): Josh Ritter, JS Ondara, Jarrod Dickenson, Danny Schmidt i Courtney Marie Andrews. Oby tacy artyści znaleźli się na naszych listach w przyszłych latach. Ostatnie miejsce zajęła Rhiannon Giddens, pokonując Ryana Adamsa i Levona Helma. To była udręczona walka.

Numer 10: Rhiannon Giddens ‘Freedom Highway’
To niezwykły album od niezwykłej, wszechstronnie utalentowanej artystki. Freedom Highway” jest drugim solowym albumem Giddens i zdobył nagrodę International Folk Music Awards Album of the Year. Album ten jest niezwykle spójnym, konsekwentnym dziełem sztuki. Lirycznie, te piosenki to wyzywająca poezja: “You can take my body, you can take my bones // You can take my blood, but not my soul” i są pełne sugestywnego obrazowania i narracyjnych detali. A Rhiannon Giddens dobrze pisze o tematach, które mają znaczenie. W nadchodzących latach będzie to znacząca kulturowo wypowiedź. Jeśli chodzi o walory muzyczne, twórczość piosenkarska jest doskonała. Giddens ma najczystszy z głosów o wspaniałej rozpiętości i udaje jej się znaleźć melodie wokalne, które wydają się znajome, a jednocześnie niespodziewane. Tak się składa, że jest również doskonała w grze na banjo i skrzypcach. Przez lata zdobyła lub była nominowana do wielu nagród, zarówno solo, jak i z Carolina Chocolate Drops czy Our Native Daughters. Ale dla mnie ten album jest punktem kulminacyjnym kariery, która jest już niezwykła.

Numer 9: Lucinda Williams ‘Good Souls Better Angels’ (2020)
Po 40 latach muzyki, 14. album Lucindy Williams jest tak celowy i intensywny, że uważam, iż jest to jej najlepsza praca do tej pory. Brzmienie i ton są nastrojowo spójne, gdy Williams odchodzi od bardziej osobistych narracji, z których słynie i szerzej przygląda się światu wokół niej. Przesłanie jest momentami brutalne, jak w najważniejszym utworze “Man Without a Soul”, ale album jest ostatecznie zbudowany na odporności i nadziei. Kiedy śpiewa: “Don’t give up, it’s going to be alright”, rozbrajająca prostota pośród całego mroku jest magiczna. Piosenki i muzykalia są na najwyższym poziomie, stanowiąc ramę dla kontrolowanej ziarnistości charakterystycznego głosu Williams. Znajdzie się wielu słuchaczy, którzy nie będą w stanie wyobrazić sobie albumu Lucindy Williams, który przewyższałby “Car Wheels on a Gravel Road”. Ale ja uważam, że ‘Good Souls Better Angels’ to potężne oświadczenie, które czerpie z jej wcześniejszych dokonań, by stworzyć coś lepszego. W swoim czasie, ale ponadczasowe. Zawsze będzie coś, przeciwko czemu można się buntować.

Numer 8: Jason Isbell ‘Southeastern’ (2013)
Jason Isbell jest niezwykłym autorem piosenek i wyzwaniem jest wybór, który album umieścić na tej liście. Na “Southeastern”, wyprodukowanym przez Dave’a Cobba, czuć głęboki osobisty charakter, od tytułu (który odnosi się do sklepu z narzędziami, w którym pracował jego ojciec) po poruszającą piosenkę o raku “Elephant”. Każda piosenka jest mistrzowska: zwięzła, kompletna, zwarta. Wydaje się, że to wszystko nie wymaga wysiłku, choć musiało być inaczej, skoro nagrywane było po okresie odwyku. Jeśli ktoś jest nowy dla Jasona Isbella (ktoś?), ten album jest tam, gdzie bym zaczął.

Numer 7: Robert Plant & Alison Krauss ‘Raising Sand’ (2007)
Współpraca z 2007 roku pomiędzy dwoma najbardziej trwałymi wokalistami i autorami piosenek w muzyce była krytycznym triumfem i słusznie. Natychmiastowo znajomy, sprawiał wrażenie, jakby Plant i Krauss harmonizowali ze sobą od lat. Obejmujący całą gamę stylów roots, ‘Raising Sand’ to album, który emanuje jakością. Być może fakt, że para Plantów nigdy nie wydała kontynuacji, a płyta stoi samotnie, pomaga jej wyróżnić się jako jeden z najlepszych albumów Americana wszech czasów. Serdeczny ‘Please Read the Letter’ to lekcja śpiewu i wykonania.

Numer 6: Kris Kristofferson ‘Kristofferson’ (1970)
Ten debiutancki album z 1970 roku był wypełniony znajomymi piosenkami, wydanymi już przez innych artystów. Ale na nim Kristofferson pokazał, że jest zarówno genialnym wykonawcą, jak i mistrzowskim autorem piosenek. W “Me and Bobby McGee”, “Help Me Make It Through the Night”, “For the Good Times” i “Sunday Mornin’ Comin’ Down” Kristofferson napisał cztery z najlepszych piosenek country wszech czasów. I wszystkie one są tu na jednej płycie. I czy wspomniałem, że to był jego debiut?

Numer 5: Rosanne Cash ‘The River & the Thread’ (2014)
Wybrałem ‘Seven Year Ache’ do mojego klasycznego przeglądu albumów Americana na początku tego roku, ponieważ czuję, że był to najbardziej znaczący, przełomowy album Casha, kiedy ogłosiła się światu jako wielka autorka piosenek, szczególnie z pamiętną melodią utworu tytułowego napisanego przez Casha. Jednak jej styl rozwinął się i zmienił na przestrzeni lat, stając się bardziej oszczędny i korzenny. Nagrodzony Grammy album Casha z 2014 roku, “The River & the Thread”, jest zniewalający, urzekający i niezwykle spójny. Zdolność Casha do pisania piosenek wciąż dojrzewała, a to jest poezja w formie muzycznej.

Numer 4: Townes Van Zandt ‘Our Mother the Mountain’ (1969)
Ten czysty, wyraźny głos. Ta gitara finger-picking. Te historie. Na tej liście musiał znaleźć się album Townesa Van Zandta. Chociaż nie ma tu moich dwóch ulubionych utworów – ‘Pancho and Lefty’ i ‘Flyin’ Shoes’ – wybrałem to wydawnictwo z 1969 roku ze względu na spójność pisania piosenek i wykonania na całej płycie. Piosenki takie jak ‘Be Here to Love Me’, ‘Kathleen’ i ‘Tecumseh Valley’ ukazują Van Zandta u szczytu jego muzycznej i lirycznej potęgi. Jeśli chcesz poznać amerykański folk, zacznij od tego.

Numer 3: Bruce Springsteen ‘Nebraska’ (1982)
Słynnie nagrywane w domu na czterościeżkowym magnetofonie, piosenki, które składają się na Nebraskę, po prostu nie działały, gdy zostały przedstawione E Street Band do pełnego leczenia. Intymne, oparte na charakterach narracje były po prostu bardziej efektywne jako surowe, oszczędne, nawiedzające nagrania. Ton i nastrój tekstów oraz brzmienie idealnie do siebie pasują. Wybrana tematyka i głębia szczegółów w tych opowieściach o stracie, rozbitych związkach i przestępczości są ambitne. Historie są tak dobre, że jedna z najlepszych, ‘Highway Patrolman’, zainspirowała film, ‘The Indian Runner’ Seana Penna. Zarówno ten utwór, jak i “My Father’s House” to chwytające za serce utwory o rozpadających się lub rozdzieranych więziach rodzinnych, opowiedziane w tak prosty, bezpośredni sposób, że sprawiają wrażenie relacji opartych na faktach. Pomimo całego swojego mroku, album kończy się nadzieją w ‘Reason to Believe’. Warto zauważyć, że wiele z piosenek z tych sesji sprawdziło się w pełnym składzie i stanowiło większość następcy Springsteena, ogromnego ‘Born in the USA’. Tak więc, był to dość owocny okres pisania piosenek.

Numer 2: John Prine ‘Souvenirs’ (2000)
Ostatnio, tak wiele zostało powiedziane o humorze i dowcipie Prine’a oraz jego zdolności do opowiadania historii. Jego talent do tworzenia pięknych piosenek był rzadkim darem, ale co najważniejsze, te piosenki mają emocjonalny rezonans, który wpłynął na tak wielu artystów. Ten album z 2000 roku zawiera re-recordingi wcześniejszych, dobrze znanych piosenek, ale wybrałem go ze względu na cudownie charakterne wykonanie wokalne. Głos Prine’a poprawiał się z czasem, wiekiem, doświadczeniem, a na tym etapie był tak ciepły i przyjazny. Żartował, że jego głos poprawił się po operacji w latach 90-tych. Kiedy słucham tego albumu, czuję się jakby był w pokoju i opowiadał mi historie. Piosenki takie jak ‘Souvenirs’, ‘Angel From Montgomery’, ‘Sam Stone’ i ‘Hello in There’ to amerykańska perfekcja. A ‘Christmas in Prison’ to mój ulubiony tytuł piosenki wszech czasów.

Numer 1: Johnny Cash ‘American V: A Hundred Highways’ (2006)
To zawsze miał być album Johnny’ego Casha na numer 1, tylko pytanie, który. Współpraca z Rickiem Rubinem przy serii ‘American’ była zapierająca dech w piersiach, często przekształcając znane piosenki w coś zupełnie nowego i pięknego. Ale ta płyta jest dla mnie tą jedyną, tak spójną, z takim poczuciem tożsamości. W ‘Like the 309’ znajduje się ostatnia piosenka, jaką Cash kiedykolwiek napisał. Do samego końca pisał tak emocjonalnie brzmiący materiał, siedzący obok perfekcyjnie dobranych coverów. Otwierający album “Help Me” Larry’ego Gatlina sprawia, że chce mi się płakać. Cash nie po raz pierwszy nagrał tę piosenkę, ale podobnie jak w przypadku wielu innych utworów na płycie, można odnieść wrażenie, że wpuszcza nas do najgłębszych, najbardziej ludzkich części siebie. Jest w tym rzadka intymność. Wiele z najlepszych piosenek zajmuje się upływem czasu i nieuchronną śmiercią, podstawami ludzkiej kondycji. W miarę jak jego głos pęka z wiekiem, doświadczeniem i emocjami, Cash porusza tu wszystkie te tematy: życie, miłość, śmierć, spuściznę. I nigdy nie było to zrobione lepiej. Fakt.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.