Disney World i mój irracjonalny strach przed animatroniką

X

Privacy & Cookies

Ta strona używa plików cookies. Kontynuując, wyrażasz zgodę na ich użycie. Dowiedz się więcej, w tym jak kontrolować pliki cookie.

Got It!

Ogłoszenia

Więc po Harry Potter World w piątek, Aaron i ja poszliśmy do Downtown Disney na kolację. Oboje zjedliśmy gigantyczne hamburgery w Planet Hollywood. Następnie przygotowaliśmy się do naszego DISNEY DAY w sobotę. Zarówno Aaron, jak i ja byliśmy już wcześniej w Disneyu, więc zdecydowaliśmy się pójść do 3 parków i po prostu jeździć naszymi ulubionymi rzeczami. Zaczęliśmy dzień od Animal Kingdom.

Pierwsza przejażdżka dnia! The parking parking shuttle 🙂 Zauważ zaspaną twarz Aarona.

The Tree of Life.

Ah. Everest. Co za wspaniała fałszywa góra!

Spacerowaliśmy po Animal Kingdom i cieszyliśmy się widokami przed jazdą na dwie najlepsze rzeczy tam: Everest i Safari. Pamiętacie, kiedy wspomniałem, że mam irracjonalny strach przed animatroniką. Pozwólcie, że opowiem wam historię o Disney World. Mają ten zły zwyczaj umieszczania przerażającej animatroniki na przejażdżkach, które blizny mnie na całe życie, a następnie zmieniając przejażdżki tak, że są one znacznie bardziej niski klucz.

Najnowszy przykład: Everest Yeti. Czy ktoś jeździł na tej przejażdżce, kiedy był tam gigantyczny animatroniczny Yeti, który wyskakiwał z góry i świstał na twój wózek rollercoastera. Przerażające. Czy zależy mi na dużych prędkościach i jeździe do tyłu? Nie. Czy podoba mi się gigantyczny potwór, który mnie atakuje? Heck nie! Więc wyobraź sobie, jak głupio wyglądałem, kiedy mówiłem i mówiłem o tym głupim Yeti, przechodząc przez całą jazdę w przerażającym oczekiwaniu, tylko po to, by zobaczyć, że przerażający animatroniczny Yeti został zastąpiony cieniem. CIEŃ! Cały się napaliłem na cień. Byłem tak zakłopotany, że wygooglowałem tę przejażdżkę zaraz po tym, jak wysiedliśmy. Najwyraźniej Expedition Everest działa teraz w trybie B, ponieważ oryginalny Yeti miał “znaczące ryzyko katastrofalnej awarii”. Oh i jakiś człowiek zmarł na atak serca na tej przejażdżce w 2007 roku. Może moje animatroniczne lęki nie są aż tak irracjonalne po tym wszystkim.

Anyway. Po Evereście pojechaliśmy na safari. Widzieliśmy wiele zwierząt i zrobiłam kilka zdjęć, ale zdjęcia nigdy nie są tak dobre jak rzeczywiste przebywanie tam. Poza tym nienawidzę patrzeć na takie zdjęcia innych ludzi, więc oszczędzę wam tego. Wszystko co dostaniecie to to.

Nie pamiętam co to jest, ale było tak blisko, że mogłam go dotknąć! Haha.

Po naszym safari udaliśmy się do Hollywood Studios, gdzie jedyne zdjęcie, jakie zrobiliśmy, było przed gigantyczną choinką.

Ale czekaj! Mam kolejną historię o moim strachu przed animatroniką, która sprawia, że wyglądam śmiesznie. Czy ktoś jeździł na The Great Movie Ride? Nieszkodliwa, prawda. Umm nie. Jako dziecko zostałem zabrany na tę przejażdżkę tylko po to, aby zostać naznaczony na całe życie przez sekcję Obcego, gdzie obcy wyszedł z dziury w suficie. Szybko do przodu do kilku lat temu, kiedy poszedłem do Disney World na urodziny mojego przyjaciela.

Tam siedzę w przerażonym oczekiwaniu na głupiego obcego, który ma zamiar zaatakować mnie z sufitu. Jako dziecko byłem przekonany, że kosmita wyszedł z sufitu, aby mnie dopaść. Kiedy zakrywałem oczy i chowałem twarz w osobę obok mnie, zostałem poinformowany, że kosmita tak naprawdę nie rusza się tak bardzo. I to naprawdę nie jest wcale takie straszne. W rzeczywistości, Haley, bardzo przesadzasz i małe dzieci śmieją się z ciebie.

Anyway, w Hollywood Studios jechaliśmy Rock ‘n’ Rollercoasterem i oglądaliśmy pokaz Indiany Jonesa, plus kilka innych małych rzeczy. Nie udało nam się zobaczyć pokazu Pięknej i Bestii, który jest jednym z moich ulubionych, ale to było ok, bo widziałam go już tyle razy. Zjedliśmy lunch w kantynie, a następnie udaliśmy się do Magic Kingdom.

Ocaliliśmy najlepsze na koniec!

Przejedliśmy się łodzią tuż przed tym, jak zaczęło padać. Zamiast radzić sobie z tym postanowiliśmy po prostu iść do przodu i czekać śmiesznie długi czas na Space Mountain. Poczekaliśmy w środku i zanim wyszliśmy, przestało padać. Potem mieliśmy resztę nocy (do 1 rano), aby jeździć WSZYSTKIM!

Teacups!

No Smiling on the Teacups!

Dlaczego tak bardzo kocham Country Bear Jamboree? Trójki zabijają mnie za każdym razem. “Wszyscy faceci, którzy mnie kręcą, kręcą mnie w dół.”

Zauważ, że te animatroniki nie są straszne. Wiecie, co kiedyś było straszne w Magicznym Królestwie? Małe show o nazwie Alien Encounter, który jest teraz zmieniony na Stitch’s great Escape. Jestem prawie pewien, że Alien Encounter to oryginalna przejażdżka, która rozpoczęła mój cały strach przed animatroniką. Pamiętam, że modliłem się za pierwszym razem, kiedy byłem na tej przejażdżce, bo faktycznie myślałem, że umrę. Miałam trzęsące się nogi, gdy wychodziłam. The Stitch ride is really lame and gross though.

Here’s the castle with the Christmas lights turned on. Obejrzeliśmy fajerwerki i moją ulubioną część pokazu… Tinkerbell zjeżdżająca na linie ze szczytu zamku! Poważnie. Co za praca.

Więcej dekoracji świątecznych!

I jak nasz dzień dobiegł końca, musieliśmy znaleźć naszą drogę powrotną do samochodu. Więc widzicie…zaparkowaliśmy w Animal Kingdom, bo tam pojechaliśmy najpierw. Problem w tym, że park zamykany jest najwcześniej (o 8 czy coś takiego), a my zostaliśmy w Magic Kingdom do prawie 1:00. Wiedzieliśmy, że możemy dostać autobus z powrotem do Animal Kingdom, więc nie byliśmy zbyt zaniepokojeni. Więc znaleźliśmy autobus, który potrzebujemy i dostać się na. Jesteśmy jedynymi ludźmi w autobusie.

Kierowca autobusu: Where are you going?

Us: Animal Kingdom.

Kierowca autobusu: Is your car there?

Us: Tak.

Kierowca autobusu: Czy to jest czarny?

Us: Eee. Nie.

Kierowca autobusu: Ta sama różnica. Tam jest tylko jeden.

A on nie żartował. Widzisz tę małą plamkę?

To nasz samochód. Zupełnie sam na parkingu Animal Kingdom. Autobus odjechał jak tylko wsiedliśmy, bo kierowca dosłownie czekał tylko na nas. To było takie zabawne. Powiedział nam, że wziąłby nas aż do naszego samochodu, ale nie było jakieś trawiaste median coś blokując go w. To byłaby jakaś usługa.

I tak zakończył się nasz wirujący dzień w Disneyu.

Ogłoszenia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.