Uzyskanie wkładki wewnątrzmacicznej: Jak jeden rozmiar nie pasuje do wszystkich | National Women’s Health Network

Byłam na pigułce i szczerze mówiąc, nie byłam tak świetna w przyjmowaniu jej o tej samej porze każdego dnia, ponieważ miałam inną rutynę na każdy dzień tygodnia. Więc kiedy poszłam do ginekologa na tydzień przed rozpoczęciem mojego ostatniego roku, powiedziałam pielęgniarce biorącej moje badania, że jestem na pigułce, ale jestem zainteresowana rozmową o innych opcjach, szczególnie o wkładce wewnątrzmacicznej.

W sekundzie, gdy to powiedziałam, jednak szersza rozmowa, którą miałam nadzieję odbyć na temat tego, która opcja antykoncepcyjna jest dla mnie odpowiednia, skończyła się zanim się zaczęła. Moja pełna dobrych intencji pielęgniarka rozpoczęła długą przemowę o tym, że nigdy nie poleciłaby niczego innego, że obie jej córki stosowały wkładki wewnątrzmaciczne jako metodę antykoncepcji, a co najlepsze, kiedy jej córka zdecydowała, że chce zajść w ciążę i usunęła wkładkę, od razu zaszła w ciążę! Pielęgniarka dorzuciła trochę informacji klinicznych – głównie o tym, że różne marki działają przez różny czas – ale nasza dyskusja w dużej mierze dotyczyła jej córek.

Do czasu nawet widziałem ginekologa, to już zostało postanowione, że byłem coraz IUD. Ona breezed nad możliwych skutków ubocznych, ale powiedział mi, aby nie martwić. Umówiono mnie na wizytę w następnym tygodniu – o 8 rano, żebym mogła jeszcze zdążyć do pracy na czas. Powiedzieli mi, jaką markę wybrali dla mnie i przygotowali mnie na najlepszą zmianę w moim życiu.

Jeden tydzień później, poszedłem z powrotem, aby mieć IUD wstawione. Byłam zdenerwowana i zastanawiałam się, czy to dobry pomysł dla mnie, ale zniosłam to, bo wizyta była już zaplanowana. Lekarz i pielęgniarka zdecydowali, że dostanę Mirenę, pięcioletnią hormonalną wkładkę wewnątrzmaciczną, ponieważ miałam zaledwie 21 lat i chcieli, żeby wytrzymała co najmniej do połowy dwudziestego roku życia. Natychmiast się zgodziłam, ponieważ była to jedyna wkładka, o której kiedykolwiek słyszałam i nie miałam powodu, by kwestionować, czy jest dla mnie odpowiednia. Nie wiedziałam, że wkładka o dłuższym czasie działania może być większa od tej o krótszym czasie działania, ani że nie każdy rozmiar pasuje do każdego ciała.

Spodziewałam się, że będzie bolało. Jednak kiedy ginekolog poszedł włożyć urządzenie, nie zmieściło się ono w mojej macicy. Nie mogła włożyć urządzenia. Lekarz próbował jeszcze dziewięć razy, zanim zdecydował, że Mirena jest zbyt duża dla mojej macicy. Ponownie, dla podkreślenia, wkładka była wkładana i wyjmowana dziesięć razy, zanim kobiety zdecydowały się wypróbować Skyla, mniejszą wkładkę zatwierdzoną na 3 lata, która została włożona idealnie przy pierwszej próbie.

Byłam chora przez kilka dni po tym, co przypisuję mdłości od bólu. W tygodniach, które nastąpiły potem, byłam niespokojna i nastrojowa. Mam historię niepokoju i zaczynałem mój ostatni rok studiów, więc nigdy nie będę wiedział, jak wiele z tego, co czułem było efektem IUD lub coś innego. Chciałam jednak wiedzieć, czy to wina wkładki, więc umówiłam się na kolejną wizytę u ginekologa.

Na tej drugiej wizycie pielęgniarka szybko oddaliła moje obawy i najwyraźniej ledwie wspomniała o nich ginekologowi. Nawet jeśli niepokój i depresja mogą być skutkami ubocznymi wkładki wewnątrzmacicznej, powiedziano mi, że po prostu przyzwyczaiłam się do niej, moje problemy prawdopodobnie nie były spowodowane wkładką i powinnam to przeczekać. Rozmowa trwała około dwóch minut. Wróciłam do domu czując się pokonana.

Na powierzchni, wszystko się udało. Pielęgniarka i lekarz w mojej historii przestrzegali wszystkich zasad, ja podpisałam się pod ich decyzjami, a rok później jestem zadowolona z wkładki wewnątrzmacicznej. Ale patrząc głębiej, jasne jest, że tak naprawdę nigdy nie dano mi innego wyboru. Nie powiedziano mi o żadnych opcjach kontroli urodzeń poza pigułką i hormonalną wkładką wewnątrzmaciczną. Nie ostrzeżono mnie o pełnym zakresie bólu i mdłości, których mogę doświadczyć, ani nie ostrzeżono, że mogą minąć tygodnie lub miesiące, zanim znów poczuję się jak ja. A kiedy zadawałam pytania i zgłaszałam wątpliwości, były one lekceważone.

Mając na uwadze moje zdrowie fizyczne i psychiczne, decyzja o wyborze metody kontroli urodzeń powinna należeć do mnie. Szukałam porady u mojej pielęgniarki i ginekologa, ale czułam się tak, jakbym została wyłączona z procesu decyzyjnego, a kiedy próbowałam się odezwać, zostałam odcięta. Mam szczęście, że w końcu wszystko skończyło się dobrze. Ale ja byłam studentką zdrowia publicznego, studentką medycyny, a i tak nie mogłam sprawić, by mój głos został usłyszany. Nie powinnam była sama odpowiadać za to, by moje potrzeby i życzenia były brane pod uwagę przy decydowaniu o mojej opiece zdrowotnej. Inni mogą nie mieć tyle szczęścia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.