The Rolling Stones play the last stop of their current tour – and possibly their career – next week in London’s Hyde Park.
Ostatnie kilka koncertów przyniosło im entuzjastyczne recenzje, a powroty z wcześniejszych występów były duże.
Ale inni nazwali tę trasę “nocą żywych trupów” z powodów, które być może są oczywiste.
A Rolling Stones są już jednym z najbogatszych zespołów na świecie. Ich ostatnia trasa koncertowa przyniosła ponad pół miliarda dolarów. Mówi się, że Mick Jagger jest wart ponad 300 milionów dolarów, Keith Richards niewiele mniej.
Dlaczego więc ci faceci wciąż jeżdżą w trasy?
Są trzy powody.
Po pierwsze, zdigitalizowana muzyka jest teraz praktycznie bezwartościowa. Prof. Peter Tschmuck, profesor Uniwersytetu Muzyki i Sztuk Scenicznych w Wiedniu, który prowadzi blog o ekonomii biznesu muzycznego, powiedział mi, że zwrot z inwestycji ze sprzedaży cyfrowej kopii piosenki wynosi 12% w porównaniu z około 36% w przypadku płyt CD – i to zanim te przychody zostaną podzielone na różnych właścicieli tytułów.
Profesor Jeff Dorenfeld, profesor biznesu muzycznego/zarządzania w Berklee College of Music, powiedział nam, że piosenki tracą na wartości od ponad dekady.
Jest bardzo mało pieniędzy z nagranej muzyki już. Apple – iTunes to głównie rynek singli, Spotify, tego typu usługi nie płacą wysokich tantiem, radio nie jest tak duże jak kiedyś. Więc wszystkie te przychody nie są tam, gdzie były, i nie były przez ostatnie 15 lat.
Po drugie – i na szczęście w odpowiedzi na punkt 1 – trasy koncertowe generują teraz mnóstwo pieniędzy. A bycie Rolling Stonesami jest szczególnie lukratywne. Ich ostatnie trzy trasy razem wzięte prawdopodobnie zarobią około 1 miliarda dolarów (trasa “Licks” z połowy 2000 roku zarobiła +$300 milionów, a obecna może zarobić więcej niż $100 milionów przy znacznie bardziej ograniczonym zestawie dat). Średnia cena biletu to 370 dolarów. Bruce Springsteen to tylko $93.29.
Pytany ostatnio przez Caspera Llewellyn Smitha z Guardiana o to, czy żałuje, że basista Bill Wyman opuścił zespół w 1993 roku, Charlie Watts odpowiedział: “Myślę, że przegapił bardzo lukratywny okres w naszej egzystencji.”
Pieniądze to pieniądze, mówi Dorenfeld, zauważając, że zespoły tak wielkie jak Stonesi uzyskują niezwykle wysokie marże na splitach z promotorami koncertów i bookerami z powodu gwarantowanego zainteresowania, jakie czerpią.
Zgaduję, że dostają więcej niż 60% (przychodów brutto z koncertu). Jeśli show zarobiło $3 miliony, to jest $1.8 miliona, nie licząc merch’u – z tym też odchodzisz. Są jedyni w swoim rodzaju – wszyscy im podobni są jedyni w swoim rodzaju – umowy są o wiele bardziej rygorystyczne, ponieważ przychody ze wszystkiego innego są o wiele większe.
Dodatkowa uwaga – być może nie dla zespołu, ale dla każdego, kto uważa, że Stonesi marnują czas wszystkich i być może narażają się na śmieszność – jest taka, że podczas gdy zespół to tylko czterech obecnych członków, “Rolling Stones, Inc.” prawdopodobnie zatrudnia ponad tuzin osób na pełny etat i setki w trasie.
Ustawianie scen, nawet w przypadku tras po arenach, takich jak ta obecna, to masywne operacje, które według Dorenfelda mogą kosztować setki tysięcy dolarów za noc. “Oni są wielką korporacją na drodze – są firmą”, mówi. “Oni rzeczywiście dobrze płacą, wielu ma świadczenia i opiekę zdrowotną”.
Ten ostatni punkt został prawdopodobnie po raz pierwszy wyartykułowany w 1995 roku przez Larry’ego Mullena Jr. z U2, zespołu, który w zasadzie wymyślił rozdmuchane, wielozmysłowe rock n’ rollowe trasy koncertowe, w książce Billa Flanagana “At The End Of The World”:
Największą odpowiedzialnością z tego wszystkiego jest fakt, że zatrudniasz wielu ludzi i jesteś za nich odpowiedzialny, odpowiedzialny za upewnienie się, że są pod opieką. Od ciebie zależą ludzkie środki do życia. Nie lubię tej odpowiedzialności zbytnio, ale to przychodzi z terytorium.
Oczywiście, nie jedzie się w trasę tylko po to, żeby twoja świta była zadowolona. Ale jest to część równania.
Pytanie o to, dlaczego Stonesi “muszą” jeździć w trasy, pomija kwestię “chęci” jeżdżenia w trasy. Wciąż są przecież pozornie artystami. Oto, co Jagger powiedział w wywiadzie z krytykiem rockowym Chicago Tribune Gregiem Kotem w kwietniu:
Wszyscy mieli naprawdę dobry czas na pięciu koncertach przed Bożym Narodzeniem (w Londynie, New Jersey i Nowym Jorku). Chcieliśmy zobaczyć, jak gra zespół, jak reagują ludzie. Nie mieliśmy zbyt wielu jęków czy narzekań.
Biorąc pod uwagę wszystko powyższe, wydaje się to być dość niską przeszkodą do pokonania.